Tak oto nasze zawodowe zainteresowania tym razem wyznaczyły nam marszrutę na Zachód. Dlatego nie będzie teraz ten blogusek taki oryginalny - ale może też się komuś spodoba. W Polsce większośc osób było, pracowało lub ma rodzinę lub znajomych w UK, zatem kraj ten rodakom jest bardzo dobrze znany. I w Leeds często spotykamy Polaków, najczęściej na rynku warzywno-owocowym, co naprawdę dobrze o nas swiadczy, bo jesteśmy tu jedną z niewielu grup które potrafią gotować;-) Zapraszamy jednak, mimo tej popularności UK, do lektury naszych bardzo subiektywnych historii. Anglia jest piękna, zielona, zadbana i porządna - prawdziwy Hobbiton z wesołymi, prostymi i życzliwymi hobbitami (Anglikami i Szkotami). Mieszkamy w bardzo zielonej okolicy, na której stoją piękne, stare kamienne domy otoczone dzikimi ogrodami. Widać tę celtycką miłośc do świętych drzew - stoją stare i ogromne w ogrodach i nikt nie myśli, by je wycinać. To zachwyca. Zachwyca też to, jak pięknie zadbane i utrzymane jest tutaj dziedzictwo historyczne i przemysłowe oraz jak dobrze utrzymana jest przestrzeń publiczna. Wynikać to moze nie tylko z bogactwa Anglii, ale pewnie i z ciągłosci tradycji. Spójnośc architektury jest ogromna zaletą krajobrazu - domki kaminne i ogrody w podobnym stylu w całej Anglii. Można - bez upiornych billbordów w stylu "schab 8,99 za kilogram" i zdjecie krwistego ochłapu zajmujące metr kwadratowy, bez dworków-potworków, każdy w innym stylu i kolorze... Skoro tylu rodaków tytaj żyje, to może ci, którzy powrócą, będą już mieli bardziej wyrobiony estetycznie gust i nasza przestrzeń publiczna będzie wyglądała lepiej. Oby...
Mieszkamy w starym kamiennym domu, za którym roztacza się dziki ogród, w którym mieszkają lisy i sowy. Lisy i sowy w centrum miasta wielkości Łodzi! Zachwyca. Dzielimy naszą wesołą norkę z innymi zatrudnionymi na Leeds University - Szkotem Alastorem, Australijką Patime, Francuzką Chloe, Anglikiem Willem, Grekiem Tonym. Zyskaliśmy sobie szybko miano "straight edge" - ludzi ekstremalnie dbających o zdrowie, żyjących na marginesie, dziwaków należących do angielskiej subkultury. Czemu? Segregujemy śmieci, jeździmy rowerami, a gdy zaprosiliśmy naszych współlokatorów na obiad i poczęstowaliśmy m.in. marchewką, a danie nie było instant i do mikrofali, ale przyrządzanie go zawierało takie czynności, jak obranie i pokrojenie warzyw (kupionych na targu) oraz gotowanie. W Polsce takie osoby uchodzą raczej za nudziarzy, tutaj są ekscytującą ciekawostką, członkami subkultury.
Kupiliśmy tu rowerki w second handzie i jeździmy na uczelnię, na targ, zwiedzamy na naszych rowerkach. Droga na targ jest piękna i prowadzi wzdłuż kanału oraz przez park z pozostałosciami z XII-w opactwa. Kierowcy ustępują i uśmiechają się. Inni Anglicy tez sa przemili i sami zagadują, czy mogą nam pomóc, gdy rozglądamy się po okolicy. Lub rzucają zdanie na temat pogody. To chyba się nazywa szok kulturowy. Zamieszczamy zdjecia z Leeds i innych odwiedzanych miejsc. Pozdrawiamy!