Zatrzymaliśmy się w Trondheim na tydzień. Jedni z nas mają tu gościnne wykłady, a drudzy poświęcają czas na szukanie Frettexów. Cóż to takiego Frettexy? Aby to wyjaśnić trzeba zacząć od banału - Norwegia jest upiornie droga! Boleśnie się o tym przekonaliśmy, gdy zapłaciliśmy za małe zakupy - chleb, 4 bułki, ogórek - ponad 40 zł! (85 koron norweskich). Ponieważ planujemy udać się za parę dni na północ Norwegii, zaczęliśmy się rozglądać za getrami, kalesonami, wełnianymi skarpetami, rękawiczkami itp... I wtedy okazało się, że odpowiedzią się Frettexy - sklepy z bardzo tanią odzieżą, przecenione końcówki serii, są też Frettexy z używanymi ubraniami, meblami, bibelotami.
Gdy widmo zamarznięcia na lodowcu zostało odegnane, zaczęliśmy zwiedzać Trondheim. To piękne i bardzo atrakcyjne miasto. Oczywiście prócz takich banałów, jak fiordy, wyspy, rzeki, lasy, góry kolorowe chatki - można też zobaczyć dużo ciekawych muzeów, galerii, kamienną, najdalej wysuniętą na północ gotycką katedrę z XII w i ogromny drewniany pałac, w którym do dziś zatrzymuje się rodzina królewska. Trondheim ma długa i ciekawą historię - było przez kilkaset lat stolicą Norwegii. Do dziś w katedrze odbywają się koronacje norweskich królów i królowych.