Geoblog.pl    AniaKuba    Podróże    Kirgistan (i okolice)    Wszyscy wiedzą, że Kazachstan słynie z koników, ale kto wie, że z koników morskich!?
Zwiń mapę
2008
30
mar

Wszyscy wiedzą, że Kazachstan słynie z koników, ale kto wie, że z koników morskich!?

 
Kazachstan
Kazachstan, Astana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2737 km
 
Do Astany przyjechaliśmy rano 29.03. Kobieta spotkana na dworcu zaproponowała nam wynajęcie mieszkania i szybko się dogadaliśmy. Mieszkanie znajduje się w centrum miasta, jechaliśmy autobusem z dworca i patrzyliśmy nieco oszołomieni na nowoczesne budynki z kolorowego szkła, zaprojektowane tak, by zrobić wrażenie miasta „trzeciego tysiąclecia”. Sama architektura przypomina nowoczesne miasta w Europie, dlatego nas raczej oszołomił kontrast między Kazachstanem oglądanym z okien pociągu – biednymi chałupkami na stepie, krytymi eternitem, nierzadko z folią zamiast szyb w oknach, a „szpanerską” stolicą.

Zostawiliśmy plecaki w kwartirze i ruszyliśmy ku atrakcjom Astany. Uderzył nas brak małych sklepików, handlarzy (w Biszkeku na każdym rogu siedzą czasami i 4 babuszki przy straganikach zrobionych np. z dziecięcych wózków, sprzedając gumy do żucia na sztuki, papierosy, skarpetki, itp.) – w Astanie mijaliśmy tylko duże sklepy i centra handlowe. W końcu zobaczyliśmy jedną babuszkę, schowaną za kolorowym budynkiem banku, z malutkim straganem – jej oskarżycielska bieda na tle supernowoczenej stolicy czyniła z niej niemal opozycjonistkę.

Astana znaczy stolica, i została zbudowana jako stolica, prawie od nowa, przy udziale słynnych architektów i urbanistów z całego świata. Astana, zaprojektowana jest tak, by rzucić na kolana – jednak zachwyt nie może być całkiem niewinny gdy pamiętamy, że kraj jest rządzony autorytarnie przez „prezydenta” sprawującego swoją funkcję dożywotnio (na razie od 1991 do 2013), a opozycja odbywa kary w więzieniach.

To, co może się podobać, to dużo przestrzeni, szerokie i czyste chodniki, bardzo szerokie ulice. Jednocześnie brak prawie zupełnie zieleni – ani drzew, ani krzewów, stąd wrażenie sterylności. Szkło, asfalt, beton, bardzo dużo samochodów – miasto nieprzyjazne dla człowieka, przyjazne wielkim interesom. Chociaż, trzeba przyznać, transport publiczny jest zaskakująco dobrze rozwinięty (opiera się przede wszystkim na autobusach).

Po spacerze po głównych pasażach wjechaliśmy na górę pomnika zwieńczonego złotym jajkiem – Bajterek – nawiązanie do legendy o Złotym Jajku magicznego ptaka, żyjącego w Kazachstanie, leczącym wszystkie choroby. Z dużej wysokości Astana wygląda jak mała wysepka kolorowych zabawek w morzu bezkresnego stepu.

Później obejrzeliśmy oceanarium, choć lepiej byłoby powiedzieć, akwarium – wpisane do Księgi Guinessa, ponieważ odległe od najbliższego oceanu o 3 tysiące km. Największą atrakcją oceanarium jest tunel, którym się przechodzi, a wokół i nad głową pływa wiele gatunków ryb, w tym kilka gatunków rekinów, z których jeden się tam rozmnaża – urodziło się już 190 sztuk! No i słynne kazaskie koniki... morskie.

Następnego dnia poszliśmy do Muzeum Pierwszego Prezydenta – kolejny przykład na to, jak się robi historię w Azji Centralnej. To już krok od kultu Turkmenbaszy w Turkmenistanie. 4 piętra historii, sukcesów, nagród i odznaczeń i książek Nazarbajewa. Jego przodkiem był (oczywiście!) bohater narodowy, znany wojownik, ale sam prezydent wywodził się z biednej rodziny, pracował 20 lat w hucie, w tym 9 przy samym piecu. Jak zatem przebiegała droga od najniższego stanowiska w hucie do fotela prezydenckiego i statusu jednego z najbogatszych ludzi na świecie? Do doktoratu z ekonomii napisanego w Moskwie i licznych honorowych tytułów naukowych przyznanych przez mniej znane uczelnie z całego świata? Przewodniczka odpowiadała dość mętnie. Potem okazało się, że to nie była przewodniczka, tylko pani pilnująca sali chcąca nam opowiedzieć o prezydencie – w tym samym czasie przewodniczki uczyły się same, jak oprowadzać wycieczki w języku angielskim. Jednak i po nich nie spodziewalibyśmy się bardziej klarownych wyjaśnień.

Wystawa na jednym z pięter eksponuje odznaczenia, jakie prezydent otrzymał – najwyższe odznaczenia narodowe od głów innych państw – zobaczyliśmy m.in. Order Orła Białego przyznany przez prezydenta RP i odznaczenie nadane przez Jana Pawła II. Niestety w Muzeum nie wolno robić zdjęć – niby ze względów bezpieczeństwa, nam się jednak wydaje, że może prezydent nie chce się ośmieszać jeszcze bardziej w oczach Zachodu...

W tekście „Nieśmieszne kazachskie dowcipy” (Gazeta Wyborcza, 25-26.11.2006), Timothy Garton Ash pisał o politykach z Zachodu ignorujących korupcję oraz łamanie praw człowieka w Kazachstanie, w obawie o popsucie interesów swoim przedsiębiorstwom zainteresowanym eksploatacją kazaskich zasobów naturalnych (ropy, gazu, chromu, cynku, miedzi, węgla, żelaza, złota etc.). Ignorują więc również niefunkcjonujące sądy, kontrolowane lub zastraszane media, skazywanie za domniemane przestępstwa działaczy opozycyjnych i dziennikarzy, fałszowanie wyborów. Timothy Garton Ash porównał wizytę Nazarbajewa w Londynie w listopadzie 2006 i przyjmowanie go z honorami przez królową i Blaira do tego, jak dawniej przywitano tam prezydenta Nicolae i madame Elenę Ceausescu – brytyjski magazyn satyryczny Private Eye umieścił wówczas na okładce ich zdjęcie w towarzystwie królowej i księcia Filipa w galowych strojach wieczorowych podczas oficjalnego bankietu, z dialogami w dymkach – książę do Eleny Ceausescu: „A czy on ma jakieś hobby?”, na co Elena odpowiada: „Tak, ludobójstwo”, a królowa komentuje: „To bardzo interesujące”.

W pociągu Ałmaty – Astana dziadek sprzedający gazety proponował nam wiele różnych kolorowych tytułów, a gdy powiedzieliśmy, że chcemy poważną gazetę, wyciągnął z dna torby dwie kolejne i zapewnił, że to gazety opozycji...

Jeszcze jedno, co w Astanie nam się nie spodobało: wszędzie widać nowe budynki, nowe osiedla itd. – ale wszystko to przy bliższym spojrzeniu, choć nowe, już się sypie! Z reprezentacyjnych budynków odpadają kafelki, pękają ich ściany. Żeby tylko nie pękło akwarium z konikami morskimi... mogłyby sobie nie poradzić na kazaskim stepie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Pytek
Pytek - 2008-04-04 12:10
A skolko ta kwartira w Astanie? Jakie tam w ogole sa ceny, da sie zyc?
 
aniakuba
aniakuba - 2008-04-10 13:39
Kwartira - 5000 tenge (z wyjsciowych 7000) - to za kwartire raczej cena minimalna. Pokoj w niedrogim hotelu kosztowalby pewnie podobnie. A z kwartirami jest przynajmniej wygodnie - na dworcu i przy dworcu stoi sporo ludzi zaopatrzonych w kartki "kwartira", albo po cichu lub glosniej wypowiadajacych to slowo, od razu ustalasz cene i jedziesz (lepiej autobusem). Jesli chodzi o inne ceny, to sa podobne do Polskich - niektore wyzsze, niektore nizsze, ale srednio takie same. Transport publiczny np. jest znacznie tanszy: 40 tenge za przejazd. 100 tenge to okolo 2 zl.
 
 
AniaKuba
Ania Kuba
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 98 komentarzy98 1229 zdjęć1229 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2010 - 04.10.2010
 
 
30.08.2007 - 03.08.2008