Geoblog.pl    AniaKuba    Podróże    Kirgistan (i okolice)    Górskie jezioro Kel-Tor
Zwiń mapę
2008
30
maj

Górskie jezioro Kel-Tor

 
Kirgistan
Kirgistan, Bishkek
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4899 km
 
Jest w Biszkeku organizacja podobna do PTTK (nazywa się Trekking Union – Союз пешеходного туризма Кыргызстана; ул. Тоголок Молдо 28/10). Organizuje wycieczki do różnych interesujących miejsc wokół Biszkeku (jednodniowe, co tydzień w niedzielę) i dalej w Kirgistanie (kilkudniowe, również obozy dla studentów w górach).

W ostatnią niedzielę wybraliśmy się na taką wycieczkę nad górskie jezioro Kel-Tor (Кель-Тор). Zaskoczyło nas tempo, jakie narzucili organizatorzy. Uczestników było bardzo dużo (pełen autokar i pełen mikrobus), w różnym wieku; spodziewaliśmy się, że pójdą spacerkiem, z częstymi odpoczynkami. Nic bardziej mylnego! Od początku wszyscy dziarsko maszerowali, i tylko część zatrzymała się na piknik na łące w 2/3 drogi i do samego jeziora już nie doszła.

Widoki mniej więcej jak w Tatrach: góry nie aż tak wysokie (choć też wcale nie niskie – jezioro na wysokości 2800 m n.p.m.), las, pogoda nie aż tak słoneczna (w drodze powrotnej padał deszcz). Górskie łąki są teraz intensywnie zielone i ukwiecone. Najciekawsze zjawisko – jezioro nie ma odpływu na wierzchu, ale w głębi – i woda wypływa daleko, może 2 km od jeziora, a może jeszcze więcej, i dużo niżej.

Michaił Michaiłowicz z Trekking Union, organizator wycieczek, opowiada o Kirgistanie i jego atrakcjach w ciekawy sposób i na dodatek zwraca uwagę na ochronę środowiska (przeciwko wyrąbywaniu drzew w mieście, za zbieraniem po sobie śmieci itd.). Podobno nawet po sezonie organizuje wyjazdy ze studentami, w ramach których zbierają śmieci w górach. Ale śmieci chyba jednak ktoś zostawił, choć może były tam jeszcze zanim przyjechaliśmy.


A dwa ostatnie zdjęcia z innej wycieczki; 2 tygodnie temu pojechaliśmy znów na konie do Francuza. Widoki zupełnie się zmieniły. Nie tylko z wszystkiego białego wszystko zrobiło się zielone, ale na dodatek była dość dobra widoczność, w porównaniu z kiepską poprzednio. Spotkaliśmy też siostrę Francuza, która dodała do tego, co Francuz mówił nam wcześniej, że „do Francji można jeździć na wakacje, a mieszkać lepiej w Kirgistanie lub Urugwaju” (bo jednak przyjechali tu z Urugwaju, a nie z Afryki Południowej). Siostra Francuza nie chce tu zostawać na zawsze, chce wyjechać i podobny interes otworzyć właśnie w Urugwaju. Mówi, że tu jest swoboda i to im pasuje. Poza tym ze swoimi pieniędzmi i dyplomami we Francji nie mogliby robić tego, co robią tutaj – tam wymagania (i finansowe, i jakościowe) są dużo wyższe. I jeszcze jedno, co nas zaskoczyło najbardziej – tu nie trzeba płacić podatków, tam się tego uniknąć nie da. Faktycznie, tutaj 2/3 MŚP działa w szarej, a nawet czarnej sferze, i paradoksalnie przyciąga to takich dziwaków, którzy w normalnym świecie nie mogą się odnaleźć. Dla zainteresowanych – strona Francuza: http://www.asiarando.com


Tymczasem mamy zamiar w naszym „zwiedzaniu” położyć większy nacisk na „okolice” Kirgistanu – najpierw Uzbekistan. Pojechać do Uzbekistanu nie jest łatwo. Nie jest również tanio. Dla załatwienia wizy konieczne jest oficjalne zaproszenie, wydawane przez uzbeckie firmy turystyczne przy zakupie u nich usługi – wycieczki, albo przynajmniej kilku noclegów. A ceny są raczej zawyżone – załatwiliśmy to najtaniej, jak można w Kirgistanie – po cztery obowiązkowe noclegi po 25 USD od osoby, i po 50 USD od osoby za zaproszenie – razem 300 USD, plus koszty wiz, czyli 102 USD za nas oboje – 402 USD za prawo wjazdu do Uzbekistanu!

Wysoka cena to jednak nie wszystko. Otrzymanie zaproszenia wiąże się ze szczegółowym sprawdzaniem zainteresowanego w uzbeckim ministerstwie spraw wewnętrznych. Podobnie jak kilka innych rządów na świecie, uzbecki rząd nienawidzi USA (obwiniając Amerykanów m.in. o „podżeganie” buntów przeciwko władzy, zwłaszcza w Andidżonie 13.05.2005 roku, gdzie milicja i wojsko wymordowało do 1000 bezbronnych demonstrantów). I tu pojawił się kolejny problem – kiedy okazało się, że jedno z nas pracuje tu w amerykańskiej instytucji... Niestety, dla dobra sprawy, trzeba było złożyć fałszywe oświadczenie dotyczące miejsca pracy i podtrzymywać nową wersję na dalszych etapach procesu ubiegania się o wizę.

Oprócz problemów z wizami, wygląda na to, że w Uzbekistanie można natknąć się na jeszcze wiele innych trudności. Część drogi planujemy pokonać samolotem. Jednak sporo z samolotów widocznych w rozkładzie lotów Uzbekistan Airways po prostu nie lata! Ciekawe, po co komu taka fikcja. Może chodzi o kreowanie wizerunku tego kraju jako nowoczesnego, z silnie rozwiniętą turystyką i transportem – więcej wewnętrznych lotów sprawia, że kraj lepiej prezentuje się w międzynarodowych porównaniach statystycznych.

Gdyby jednak chodziło tylko o to, że samolotów jest mało, to nie byłby to jeszcze aż taki problem... Ale i to nie wszystko. Mieliśmy rezerwację na w miarę pasujący termin, dzień przed wykupieniem biletów jeszcze raz upewniliśmy się, że rezerwacja pozostaje ważna jeszcze przez kilka dni. A w dzień kupowania biletów w biurze podróży okazało się, że rezerwacja została usunięta i znów nie było dla nas miejsc. Okazało się, że uzbeckie linie są na tyle niedostosowane do międzynarodowych standardów, że mogą ot tak anulować rezerwację, jeśli akurat uznają, że potrzebują tych akurat miejsc dla kogoś innego. Upragnione bilety w końcu udało się kupić, ale do końca nie wiadomo, jak to z tym lotem będzie. Uzbeckich linii lotniczych nie będziemy nikomu polecać.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
AniaKuba
Ania Kuba
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 98 komentarzy98 1229 zdjęć1229 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2010 - 04.10.2010
 
 
30.08.2007 - 03.08.2008