Geoblog.pl    AniaKuba    Podróże    Kirgistan (i okolice)    W poszukiwaniu straconego morza
Zwiń mapę
2008
11
cze

W poszukiwaniu straconego morza

 
Uzbekistan
Uzbekistan, Muynak
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6767 km
 
Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się, co się stało z Morzem Aralskim, to wbrew pozorom muzeum poświęcone temu morzu w miejscowości Moynaq wcale nie jest najlepszym po temu miejscem.

Moynaq był głównym aralskim portem rybackim po stronie Uzbekistanu. Działał tu wielki zakład przetwórstwa rybnego, główne miejsce pracy w regionie. Ryb starczało dla ok. 500 dużych statków rybackich i mnóstwa mniejszych łodzi. Spośród wytwarzanych tu rocznie 20 milionów puszek konserw rybnych, wiele eksportowano do innych republik ZSRR.

Jeszcze w 1961 roku Morze Aralskie zajmowało powierzchnię ponad 66 tysięcy km2 (samej wody, nie licząc wysp), a jego maksymalna głębokość wynosiła 69 metrów (średnia głębokość 16 metrów). Objętość – 1064 km3 wody!

Jednak, jak można dowiedzieć się w muzeum w Moynaq’u, od tego czasu Morze zaczęto tracić. Morza wciąż ubywało, na przełomie lat 1970-tych i 1980-tych przemysłowe rybołówstwo na Morzu i przetwórstwo rybne w Moynaq’u upadło i już nigdy się nie odrodziło. Dlaczego? – pytamy muzealnego przewodnika. Nie wiadomo – odpowiada. Jak to, nie wiadomo? Nikt nic nie tłumaczył? Nikt nic nie mówił? Nikt nie pytał?!

Pytania pojawiały się, owszem. Ale odpowiedzi brak. Morze było, a teraz Morza nie ma. Zdarza się. Choć naciskaliśmy, z przewodnika nic więcej wydusić nie mogliśmy. Próbowaliśmy podpowiadać – Związek Radziecki, gigantyczne projekty irygacji, uprawianie bawełny na pustyni – ale przewodnik nic o tym nie słyszał. Choć sam wcześniej pływał na statku rybackim, podobnie zresztą jak jego ojciec. Dla obecnych dzieci Morze Aralskie jest już tylko elementem historii regionu. Ciekawe tylko, czego dowiadują się o nim na lekcjach historii, skoro z informacją jest tu tak trudno.

W innym miejscu, na obrzeżach Moynaq’u zgromadzono kilka przerdzewiałych wraków i trzy tablice pokazujące, jak zmieniał się zakres morza na przestrzeni lat. Na jednej z tablic można przeczytać, że Morze było, a teraz go nie ma. Można przeczytać o skali zniszczeń, ale nic o tym, co je wywołało. Również pilnujący tego „pomnika” były kapitan jednego ze stojących tam statków nic nie wie. Wie tylko tyle, że morza nie ma, a państwo w żaden sposób ani jemu, ani innym tego nie rekompensuje.

Odwiedziliśmy bar w centrum Moynaq’u – można go chyba nazwać barem dla byłych marynarzy, którzy tam, od rana pijani, w południe dalej wódką „poprawiają” swój los.


No tak, ale o co w ogóle chodzi? – można zapytać. Istotnie chodzi o to, że Morze było, a teraz Morza nie ma. No prawie nie ma, bo jeszcze trochę zostało. Ile? Z wspomnianych wyżej 66 tysięcy km2 powierzchni obecnie zostało 25 tysięcy km2 (nieco ponad 1/3), a z wspomnianych 1064 km3 objętości 217 km3 (1/5)! Obecnie brzegi morza cofnęły się o 120-140 km, przy czym tereny te zamieniły się na gigantyczną plażę – pustynię.

I właśnie w tej sprawie tam pojechaliśmy. Obejrzeć na własne oczy skalę zniszczeń wywołanych przez jedną z największych regionalnych katastrof ekologicznych spowodowanych przez człowieka. I właśnie to zaskoczyło nas najbardziej, że choć jest to przykład powszechnie omawiany w szkołach i w książkach na całym świecie, na miejscu wygląda na to, że sami najbardziej zainteresowani wiedzą najmniej. Albo, są na tyle zastraszeni i upodleni poprzednim i obecnym reżimem, że wolą, przynajmniej oficjalnie, nic nie wiedzieć.

Ekonomiczne i przyrodnicze funkcje morza ustały – nie ma ryb, nie ma dochodów z rybołówstwa i przetwórstwa rybnego, region pustynnieje, wysycha kompletnie. Na dodatek z nowopowstałej pustyni (nazywanej Aralkum) silne wiatry roznoszą ogromne ilości piasku i soli (ok. 70 mln ton rocznie), co dodatkowo utrudnia życie w okolicy. Oczekiwana długość życia w strefie bezpośredniego wpływu Aralkumu jest znacznie niższa niż dalej w Uzbekistanie. Większość zwierząt i roślin charakterystycznych wcześniej dla tego unikalnego ekosystemu (wielkie morze pośród pustyń) albo już wyginęła, albo jest na krawędzi wymarcia. Jedyne co zmieniło się na korzyść, to łatwiejszy dostęp do złóż ropy naftowej pod dawnym morzem.

No i to trudne pytanie – „dlaczego?”. Spodziewamy się, że każdy kto czyta ten blog słyszał już o tym, może w szkole, może w telewizji, może od znajomych – okazji było pewnie wiele – na pewno jednak nie w muzeum Morza Aralskiego w Moynaq’u. Winien radziecki superprojekt stworzenia z Uzbeckiej SSR potęgi bawełnianej. Radzieccy specjaliści stwierdzili, że w suchym, pustynnym Uzbekistanie panują idealne warunki do uprawy bawełny. Brakowało tylko wody. Wodę wzięto więc znów gigantycznym systemem irygacyjnym z znajdujących się w pobliżu swego czasu wielkich rzek Syr-Darii i Amu-Darii. I konstrukcja tego systemu rozpoczęła się właśnie w latach 1960-tych, faktycznie przyczyniając się do zbudowania bawełnianej potęgi Uzbekistanu, ale doprowadzając do kolosalnych strat w innych dziedzinach.


Przez dwa dni jeździliśmy po terenie byłego Morza Aralskiego i wzdłuż jego dawnych brzegów. W sumie przejechaliśmy ok. 1000 km przyglądając się temu, co pozostało. Wrażenia są przygnębiające. Trochę można zobaczyć na zdjęciach.

Niesamowity jest płaskowyż Ust-Yurt stanowiący zachodni brzeg byłego Morza (i części obecnego Morza również). Na dole płaska pustynia, nagle klif wysoki na 50-100 metrów, i znów płaska pustynia. I tak bez końca, jak okiem sięgnąć, w jedną i w drugą stronę. Widać w nim czasem wcięcia dawnych zatok. Widać też, jak klif pod wpływem erozji łamie się i spada.

Niesamowita jest pustynna roślinność. W najsuchszych miejscach nie rośnie oczywiście nic, w innych rosną malutkie roślinki z grubymi łodygami do magazynowania wody, jeszcze gdzie indziej krzaki, również bezpośrednio na piasku.

Sporo jest na terenie dawnego Morza i na płaskowyżu dróg – przede wszystkim wykorzystywanych przez nafciarzy, którzy na dużą skalę poszukują tam teraz ropy. Z grupą rosyjskich nafciarzy nawiązaliśmy zresztą kontakt. Nasz obóz rozbiliśmy niedaleko ich obozu. Nasz kierowca za wódkę kupował od nich beczki ropy. Rosyjscy nafciarze to ogromne niedźwiedzie, które rzadko widują ludzi i bardzo są spragnieni kontaktu. Zaczęli opowiadać nam natychmiast o wszystkim, wszyscy czterej na raz. O rybach, które łowili w swoich okolicach w Rosji, o dziewczynach (w tym jednej Polce), o wycieczkach, na które jeżdżą po okolicy swojego obozu itd. Zwłaszcza te wycieczki były ciekawe. Jeżdżą na nie „żabką” – wiezdiechodem (pojazdem, który dojedzie wszędzie) – w kłębach spalin i w tumanach kurzu. No ale w końcu ropę mają za darmo. Na dodatek pozostawiają po sobie wszędzie mnóstwo butelek i innych śmieci. Ale ponieważ napitki kupują za ropę, to i je mają za darmo...


Część północnej części Morza Aralskiego jest ratowana – przez Kazachstan, we współpracy z Bankiem Światowym. Południowa część jest stracona i niemożliwe jest już odwrócenie tego losu. Według niektórych szacunków ma zniknąć w ciągu 15 lat. Tymczasem w muzeum w Moynaq’u, na ścianie, wielkimi literami, w trzech językach, napisano: „Ludzie, ratujcie Morze Aralskie!”. Gdy przeczytaliśmy to na głos, przewodnik powiedział „tak, uratujemy”. Znów zaczęliśmy pytać: jak?, co się w tej sprawie dzieje?, co robi państwo? Niestety, przewodnikowi szybko wróciło wcześniejsze nastawienie – standardowe „nic nie wiem”. Nie wiadomo, jak. Nie wiadomo, co się dzieje. Nie wiadomo, co robi państwo. Lepiej nie wiedzieć. Po co pytać.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (51)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Geozeta.pl
Geozeta.pl - 2008-06-16 15:52
To ja przy okazji polecam geozetowy artykul Marty Rogalskiej http://www.geozeta.pl/artykuly,Azja,259
 
 
AniaKuba
Ania Kuba
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 98 komentarzy98 1229 zdjęć1229 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2010 - 04.10.2010
 
 
30.08.2007 - 03.08.2008