Geoblog.pl    AniaKuba    Podróże    Kirgistan (i okolice)    Almaty - europejskie miasto w Azji Centralnej
Zwiń mapę
2008
02
lip

Almaty - europejskie miasto w Azji Centralnej

 
Kazachstan
Kazachstan, Alma-Ata
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9422 km
 
Miasto wydaje sie spokojne, bezpieczne – europejskie. Najbardziej europejskie w Azji Srodkowej – to na pewno. Szerokie ulice, czyste i liczne autobusy, dosc dobra komunikacja miejska, zadrzewione, zielone, ukwiecone, z licznymi fontannami, podswietlonymi noca; wszystko utrzymane w odpowiednim stylu, zadbane, porzadek. Czyste, sprzatane, szerokie chodniki, bankomaty... Duzo restauracji (porzadnych, z tradycyjnym jedzeniem – rosyjskim, indyjskim, chinskim, wloskim – jest z czego wybierac). Mnostwo miedzynarodowych firm, inwestorow z calego swiata, rowniez z Polski. Mnostwo ekskluzywnych butikow i centrow handlowych, mnostwo nowobudowanych luksusowych osiedli i biurowcow, mnostwo superdrogich samochodow i korkow. Chodzilismy po Almaty sporo rowniez po zmroku. I odnieslismy wrazenie, ze miasto naprawde jest bezpieczne. Ludzie spaceruja, siedza w kawiarniach itd. Nikt nas nie zaczepial, moze nawet nie zwracal uwagi. Nikt nie kuca przy ulicy, w szczegolnosci nie w grupkach...

Nawet probuja wprowadzic recykling – na wielu rogach stoja pojemniki na uliczne smieci – po trzy kategorie. Ale we wszystkich smieci nawrzucane bez zadnego porzadku, a juz na pewno bez podzialu na odpowiednie kategorie. Jesli sie to udalo, to raczej przypadkiem. Mozna odniesc wrazenie, ze Uzbekistan nie jest jeszcze na etapie powszechnego smiecenia (dzieki odgornym decyzjom), Kirgistan jest na etapie powszechnego zaniedbania porzadku (m.in. smieceia gdzie popadnie), a Kazachstan powolutku zmierza w kierunku tworzenia postaw obywatelskich dbajacych o otoczenie (na razie oczywiscie to tylko poczatek i dotyczy Almaty, moze tez troszeczke Astany). W Almaty widac duzo bilboardow i innych tablic informujacych o potrzebie ochrony srodowiska i czystego miasta.

Jest i druga strona tej europejskosci – ceny jak w Europie Zachodniej (prawie), szpanerskosc i gigantyczny rozdzwiek miedzy bieda na prowincji i bogactwem metropolii. Ten przepych wydaje sie chwilami nie na miejscu. Taka wyspa – oaza luksusu, porzadku, europejskosci, bogactwa – otoczona tysiacami kilometrow relatywnej biedy, balaganu, azjatyckosci. Mozna sie zastanowic, dla kogo te wszystkie ekskluzywne kawiarnie, podswietlone fontanny, luksusowe samochody.


Zabytkow widzielismy niewiele:
- kolorowa prawoslawna katedre, cala z drewna, w bardzo przyjemnym parku, rowniez o europejskim charakterze;
- glowne, centralne muzeum historyczno-archeologiczne – bardzo ciekawe i bardzo ciekawie i ladnie przygotowane – zaczyna sie od kosci dinozaurow, szkieletu mamuta itd., a konczy oczywiscie na Nazarbajewie. Jest tez sala poswiecona mniejszosciom, uswietniona skadinad sensownym cytatem slow prezydenta – wszystkie mniejszosci razem tworza narod i panstwo Kazachstan. Dwie gabloty przygotowali Polacy, ktorych w Kazachstanie jest obecnie ok. 50000, glownie na polnocy.


Medeu – Czumbulak
Pojechalismy tez do polozonego na ok. 1700 m n.p.m. kompleksu sportowego Medeu (skupionego wokol wielkiego lodowiska), ok. 30 min. autobusem od Almaty. To chyba wazny obiekt sportowy w Kazachstanie, tamtedy (choc nie bylo po drodze) biegli z olimpijskim zniczem 2 kwietnia do Pekinu.

Powyzej lodowiska znajduje sie Czumbulak – miejsce, z ktorego odchodza wyciagi krzeselkowe, ktore nastepnie dojezdzaja az do lodowca. Niestety – teraz nieczynne... Jest tam tez 53 rezydencji – daczy kazachskich prominentow. W kraju, w ktorym na prowincji ludzie nieraz nie maja co do garnka wlozyc, skorumpowani i zepsuci decydenci jezdza najdrozszymi na swiecie samochodami, buduja sobie dacze w stylu szwajcarskich kurortow. Tyle tylko, ze z tych daczy nikt nie korzysta teraz, podobnie zreszta jak pewnie przez 330 dni w roku. Przy prawie kazdym domku siedzi natomiast, i to juz przez caly rok, ochrona.


Przedsmak Mongolii
Ambasady Mongolow szukalismy przez ponad 2 godziny. Na mapach ambasada zaznaczona jest w innym miejscu niz w rzeczywistosci. W koncu znalezlismy ja na ulicy, ktora miala jednoczesnie 2, a moze nawet 3, rozne nazwy, a w rzeczywistosci byla/jest mala osiedlowa uliczka, na terenie rezydencji, tuz obok ambasady Wegier. No ale znalezienie ambasady to przynajmniej czesciowo nasz problem. Prawdziwy koszmar zaczal sie dopiero potem.

Przyszlismy pod ambasade o 10:30, a weszlismy ok. 12. Poltorej godziny spedzilismy szamocac sie przy domofonie, rzucajac sie na brame i wydzwaniajac do nich na dwa numery telefonow. Jednoczesnie z budynku slyszelismy dzwoniace telefony i domofon (choc nikt na nie nie odpowiadal), ale rowniez glosy, smiechy, a przez chwile nawet telewizor. W miedzyczasie do ambasady przyjechal Mongol, z ladodnym wyrazem twarzy, i zainteresowaniem przygladal sie naszym wysilkom. Pewie myslal „czlowiek zachodu jest taki niecierpliwy”. Na szczescie mielismy tez ksiazke i w przerwach miedzy dzwonieniem troche poczytalismy (o niesamowitej Mongolii zreszta).

O wstawiennictwo prosilismy nawet ambasade RP. Ale i to niewiele dalo. Ok. 12 brama otworzyla sie – myslelismy juz, ze oto zacznie sie przerwa obiadowa, ale nie – wpuszczono nas i sympatyczny konsul, z lagodnym wyrazem twarzy poinformowal, ze wie, ze jestesmy z Polski, bo juz dwa razy dzwoniono z naszej ambasady. Wspomnial tez o waznym zebraniu, ktore rzekomo mieli od rana. Szkoda, ze nie poinformowali o tym na kartce na bramie lub, ze nie wyszli, zeby nam o tym po prostu powiedziec. (Kilkakrotnie dzwonilismy do tej ambasady jeszcze z Biszkeku i zawsze zapewniali nas, ze pracuja od 9 do 17, ze na koniec czerwca i poczatek lipca nie planuja zadnych dodatkowych wolnych dni/godzin.) Mamy nadzieje, ze nasze dzwonienie choc troche zaklocalo ich zebranie...

Ostatecznie jednak wizy odebralismy jeszcze tego samego dnia, o 16.

Jesli chodzi o Mongolie i zaklocenia, to sprawy skomplikowaly sie w zwiazku ze stanem wyjatkowym, ktory wprowadzono tam w nocy z 1 na 2 lipca... Bedziemy na biezaco zdawac sprawe z tego, jak Mongolowie na prowincji przejmuja sie polityka stolicy. Mamy nadzieje, ze nie bardzo. Ciekawe, ze akurat gdy tam jedziemy wyniknal powazny polityczny problem – dotychczas obok Japonii i Korei Pld. ten kraj byl uznawany za oaze demokracji w Azji. Nie odnotowano tez falszowania wyborow, co teraz akurat wyniknelo i spowodowalo zamieszki, a w efekcie stan wyjatkowy...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
marcin954
marcin954 - 2009-09-13 12:08
Świetna relacja, też się będę wybierał na wschód, ale nie wiem czy tak daleko.
 
 
AniaKuba
Ania Kuba
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 98 komentarzy98 1229 zdjęć1229 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2010 - 04.10.2010
 
 
30.08.2007 - 03.08.2008