Geoblog.pl    AniaKuba    Podróże    Kirgistan (i okolice)    Piesek, piesek, jurta, piesek - kirgiskie bajki
Zwiń mapę
2007
15
gru

Piesek, piesek, jurta, piesek - kirgiskie bajki

 
Kirgistan
Kirgistan, Bishkek
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1141 km
 
Nasza ulubiona bajka kirgiska, którą czytaliśmy jeszcze w Polsce, w zbiorze bajek byłych narodów ZSSR – nosi tytuł „Co było większe?”. Zachwyciła nas jej nielogiczność i absurd oraz to, ze nie ma odpowiedzi na tytułowe pytanie. Tutaj, w zbiorze bajek kirgiskich, znaleźliśmy nieco inną, rosyjską wersję. Zatem oto nasza wljubiennaja skazka. Może Wy odgadniecie, co było większe?

Co było większe?

Ałabasz miał czarnego woła. Zawsze sam karmił go i poił. Pewnego razu jednak musiał się wyprawić w daleką podróż. Zanim wyruszył, przykazał starszemu synu karmić woła, a młodszemu – poić.
Starszy syn karmił woła do syta. Ósmego dnia wół przestał jeść.
– Co się z nim stało? Może zachorował? – zapytał starszy brat młodszego, zmartwiony.
– To może wiedzieć tylko nasz ojciec – odpowiedział młodszy.
Po czym wyszli bracia na drogę i pytali każdego napotkanego człowieka: dlaczego wół nie chce jeść i co robić dalej? Wieczorem podjechał ku nim starzec i powiedział:
– Jeśli wasz wół niczego nie je, trzeba go napoić! Zaprowadźcie go nad jezioro Ala-Kul i napójcie do woli.
Teraz młodszy syn przypomniał sobie, że nie dał wołu ani kropli wody! Rankiem zaprowadził woła nad jezioro Ala-Kul. Wół wypił całe jezioro!
Chłopiec pobiegł do brata, opowiedzieć mu o tym, a woła zostawił brzegu.
Na dnie jeziora leżała ryba. Otworzyła usta i połknęła woła.
Niespodziewanie pojawił czarny orzeł i zaczął krążyć nad jeziorem. Schwycił rybę, zaniósł na skałę i zaczął jeść. Z ryby popłynęła woda, a było jej tak dużo, że utworzyła rzekę.
A pod skałą spał starzec. Woda ciu-ciut oblała jego lico. Otworzył oczy, zobaczył na niebie słońce – skąd wypłynęła woda? – zdziwił się. Nagle coś wpadło mu do oka.
Przyszedł starzec do domu i zawołał córkę. Poprosił, żeby obejrzała – co tam wpadło w oko? Córka podniosła mu powiekę, wyjęła to i wyrzuciła. A to była bycza łopatka!
Wieczorem szła tamtędy karawana i zatrzymała się na nocleg na tej łopatce.
Rankiem czerwona lisica złapała byczą łopatkę i pociągnęła za sobą. Jeden karawańczyk wziął strzelbę, wystrzelił i zabił lisicę. Karawańczyków było czterdziestu – wyjęli noże i zaczęli ściągać z lisicy skórę. Do wieczora zdążyli zdjąć skórę tylko z jednego boku. Chcieli zdjąć i z drugiego boku, ale nie zdołali przewrócić lisicy.
Nagle podjechała kobieta na koniu i powiedziała:
– Skórę z drugiego boku oddajcie mnie, uszyję czapkę dla synka. Niedawno go urodziłam. Myślę, że z połowy skóry wyjdzie czapka-uszatka.
Karawańczyki odparli jednym głosem:
– Bierz, jeśli dasz radę!
Kobieta, nie schodząc z konia, wzięła lisicę i pojechała swoją drogą.
A teraz – wszyscy, którzy słyszeliście – podumajcie – opowiedziano o wole, o jeziorze, rybie, czarnym orle, starcu, jego córce, karawańczykach, o kobiecie, jej nowonarodzonym synu. Kto lub co było z nich wszystkich największe?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
tatko
tatko - 2007-12-17 18:47
Największy był czarny orzeł , gdyż to on uniósł rybę która zjadła wołu który wypił jezioro, Więc pomyśleć jaka ciężka musiała być ryba która miała w sirotku wołu z całym jeziorem w brzuchu.
 
 
AniaKuba
Ania Kuba
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 98 komentarzy98 1229 zdjęć1229 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2010 - 04.10.2010
 
 
30.08.2007 - 03.08.2008