Dodaj swój komentarz
Treść*:
Podpis*:

* - pola obowiązkowe
   
Geoblog.pl    AniaKuba    Podróże    Kirgistan (i okolice)    Wstrząsający początek roku
Zwiń mapę
2008
02
sty

Wstrząsający początek roku

 
Kirgistan
Kirgistan, Osh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1442 km
 
Hitchkok mówił, że w filmach zaczyna od trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rośnie. My ten rok zaczęliśmy właśnie od trzęsienia ziemi, a zatem czeka nas na pewno jeszcze wiele wrażeń. Miasto Osz nie oszczędziło nam żadnych silnych przeżyć – trzęsienia ziemi doświadczyliśmy w ogromnej sali na pierwszym piętrze muzeum historyczno-przyrodniczego. Spacerując spokojnie między licznymi eksponatami w dużych szklanych gablotach nagle poczuliśmy, jak trzęsie się cały budynek (w pierwszej chwili prawie straciliśmy równowagę). Wrażenie potęgował zgrzyt i szczęk szklanych gablot. Trwało to może pół minuty – akurat tyle, żebyśmy zdążyli zbiec do głównego wyjścia, gdzie spotkaliśmy rozbawionych naszym przerażeniem miejscowych. Warto dodać, że muzeum zwiedzaliśmy sami – nie było innych chętnych. Jeden młodzieniec opowiadał o trzęsieniach ziemi z takim entuzjazmem, że mieliśmy wrażenie, że lubi ich doświadczać. Żałował wręcz, że ostatnie o podobnej sile miało miejsce 3 lata temu. I właśnie, gdy to mówił ziemia zatrzęsła się jeszcze raz, ale już mniej. No tak, ale większość eksponatów w muzeum pochodzi z trzech tysięcy lat historii tego miasta – jeśli gliniane miseczki i porcelana tyle już przetrwały, to chyba nie straszne są im trzęsienia ziemi... Dwie godziny wcześniej byliśmy na trzecim piętrze trzypiętrowej jurty – w innym muzeum – ciekawe, jak tam czuć byłoby trzęsienie ziemi... [Trzęsienie ziemi miało siłę 5,7 stopnia, a jego epicentrum znajdowało się 42 kilometry pod ziemią, 27 kilometrów na południowy wschód od Oszu!]

Ochłonąwszy po trzęsieniach ziemi weszliśmy na świętą górę Sulejmana (Salomona), z którą związana jest następująca legenda:
Sulejman był pięknym młodzieńcem. Miał także dar jasnowidzenia, został prorokiem, a imię jego było znane. Z czasem uznano go za świętego.
We wszystkim był Sulejman posłuszny Bogu. Miał jednak jedną namiętność, której nie mógł w sobie przezwyciężyć. Była to miłość do pięknych, szybkich koni i wyścigów. W jego stajni było 500 wybornych koni wyścigowych.
Pewnego dnia wyścigi konne tak go pochłonęły, że zapomniał o codziennej modlitwie.
Bardzo bał się Sulejman bożego gniewu i aby uczynić zadośćuczynienie za swój grzech i zadowolić Boga – rozkazał zarżnąć wszystkie wyśmienite konie.
Spodobała się Bogu taka ofiara i postanowił nagrodzić Sulejmana. Podarował mu tak ogromny tron, że podnieść go mogło tylko 500 dżinów.
Zaniosły dżiny tron Sulejmanowi, a on rozkazał postawić go tam, gdzie Pierwszy Człowiek Adam założył gród Osz, wyznaczając pługiem granicę miasta.
I tak siedział Sulejman na szczycie, na swoim tronie i radował się pięknymi widokami – patrzył na swoje miasto położone w zielonej, żyznej Dolinie Fergańskiej i otaczające je góry. Cieszył się czystym, świeżym powietrzem na szczycie i słońcem.
Jednak poczuł Sulejman, że czegoś brakuje do pełni piękna. Zapragnął, aby na szczycie, gdzie siedział na tronie, wypłynęła ze skały rzeka i spłynęła w dolinę. Zamarzył, aby spływała po kamieniach u jego stóp, szumiała i pieniła się.
Za górami było duże jezioro. Rozkazał Sulejman swoim 500 dżinom otworzyć górę i puścić przez nią wodę. Dżiny przystąpiły do pracy – kruszyły skałę, dobywały z niej głazy i roznosiły je po dolinie. Na koniec ukazała się w skale głęboka szczelina i wzburzona woda popłynęła przez nią z szumem, uderzając o kamienie i pieniąc się. I tak popłynęła rzeka przez górę – na której, na swoim tronie, siedział zadowolony Sulejman.
Oto dlaczego ta góra nazywa się Tronem Sulejmana, a pienistą rzekę nazwano Ak-buura – Płynąca Przez Górę.

Z góry roztaczał się piękny widok na spowite smogiem miasto i otaczające je góry. To popularny w Oszu zwyczaj, żeby na Nowy Rok wejść na tę górę w pewnej intencji i pomodlić się w rekonstrukcji kaplicy z 1497 roku. Ta kaplica była miejscem pielgrzymek od dawna i z daleka, aż w ramach walki z islamem została zniszczona przez ZSRR. Odbudowano ją dopiero w latach 1990-tych. Dziś jednak zwyczaj modlenia się na górze zmienił się raczej w świąteczne spotkania rodzinne lub towarzyskie.

Na szczycie zagadnął nas ŻYCZLIWIE miejscowy – rozmawiał z nami bardzo spokojnie, jak gdyby rozważając każde wypowiedziane przez nas zdanie. Przyszedł na górę z wioski niedaleko Oszu. Pytał o naszą pracę, pobyt w Oszu, a nagle, nawiązując do tego, że jedno z nas jest filologiem, zapytał o najważniejszych polskich poetów. Wymieniliśmy kilku i okazało się, że ich zna – dwóch kirgiskich uczonych i poetów dokonało przekładów polskiej poezji – nowy znajomy podał nam imiona i nazwiska, żebyśmy mogli ich odnaleźć w Biszkeku. Okazało się, że nasz rozmówca jest dziennikarzem i pisarzem – wydał 2 książki, których będziemy szukać w Biszkeku. Poprosił nas o więcej informacji – uznał, że jesteśmy interesującym tematem i opisze nas w swojej gazecie! Chwalił też nasz rosyjski i pytał, ile lat się uczymy! Z naszym rosyjskim zabawne jest to, że niektórzy preferują rozmawiać tylko z Kubą (np. syn właścicielki naszego mieszkania), a inni tylko z Anią (np. Wołodia, który za każdym razem, gdy trafiał na Kubę prosił o przekazanie telefonu Ani, „bo będzie z nią łatwiej rozmawiać”, „bo lepiej mówi po rosyjsku”).

Na szczycie znajduje się też wyślizgany, ogromny kamień życzeń – tak naprawdę to dla niego przyjechaliśmy do Oszu na Nowy Rok (i jeszcze dlatego, żeby zmianę roku przeżyć w mieście z tradycją sięgającą trzech tysięcy lat). Na kamieniu trzeba się położyć i zjechać wyślizganym torem. Przed nami jeden chłopiec miał tyle życzeń, że mieliśmy dużo czasu na przemyślenie naszych! Zjechaliśmy i już jesteśmy spokojni o Nowy Rok.

Schodząc drugą drogą minęliśmy małą jaskinię, do której wczołgiwali się mężczyźni, by się pomodlić, a obok niej duchownego, do którego podchodzili wierni, by pomodlić się razem z nim. Widzieliśmy też lokalne muzeum (dziś zamknięte), którego wejście zaprojektowano naszym zdaniem z przesadnym rozmachem.

Pospacerowaliśmy jeszcze po mieście, które dziś wydawało się bardziej przyjazne – było cieplej, a na ulicach było znacznie mniej ludzi i samochodów. Szał przedświąteczny dwóch poprzednich dni minął i można było spokojnie przejść przez ulicę. W Nowym Roku wszystko wygląda lepiej!

2 stycznia
Ponieważ w poprzednie dwa dni najlepsza restauracja w mieście (o znamiennej nazwie RICH MEN CAFE) była zamknięta, przyszliśmy do niej na przełożoną noworoczną ucztę – na śniadanie objedliśmy się jajkami faszerowanymi kawiorem!

Po śniadaniu szukaliśmy w Oszu codziennej gazety, żeby przeczytać więcej na temat trzęsienia ziemi. Okazało się, że takiej gazety nie ma, jest tylko gazeta wychodząca raz w tygodniu – zresztą tu w marszrutkach czy autobusach nie widać nigdy ludzi, którzy by coś czytali. Okazało się, że naprawdę trwa tu teraz długi czas dni wolnych. Np. trolejbusy w Oszu mają wolne do 9 stycznia! A jednak miasto jakoś funkcjonuje, choć faktycznie na zwolnionych obrotach. [W Biszkeku też nie wiadomo, kiedy wyjdzie gazeta po świętach... Nie ma chleba, bo święta. Jaka odmiana po tym, jak wcześniej nie było ani dnia wytchnienia... nawet w największe muzułmańskie święta pieczono przynajmniej chleb...]

Zgodnie z planem wracaliśmy samolotem, aby tym razem przyjrzeć się górom z powietrza. Chcieliśmy lecieć niewielkim samolotem, jak najbliżej gór. Najmniejszym na tej trasie okazał się wcale nie taki mały, 48-miejscowy, AN-24. Widoki znów były urzekające, kilka razy widzieliśmy drogę, po której jechaliśmy w drugą stronę. Podróż powrotna trwała zaledwie godzinę, a na lotnisku przywitały nas amerykańskie samoloty wojskowe (w pobliżu lotniska znajduje się baza wojskowa USA).

Wycieczka zakończyła się pomyślnie – mieliśmy sporo przygód, wiele widzieliśmy, bardzo się cieszymy, że pojechaliśmy. Od początku nowego roku było zresztą już tylko lepiej. Spotkanie oczytanego i kulturalnego Kirgiza złagodziło poprzednie stresy. Ludzie po prostu są różni, a podróżujący muszą być zawsze ostrożni. A w Nowym Roku będzie już tylko lepiej, i tego życzymy również naszym Czytelnikom!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Przypadkowy przechodzien z tra
Przypadkowy przechodzien z tra - 2008-01-03 15:10
Powodzenia w Nowym Roku! Bardzo lubie czytac Wasze historie, oby ich jak najwiecej :)
 
MajGosia
MajGosia - 2008-01-04 13:35
Niech się spełniają wszystkie Wasze MARZENIA! ;) Ściskam bardzo gorąco!
 
macko
macko - 2008-01-07 01:10
Pozdrowienia z kraju (a dokladniej - Ustronia). Dopiero teraz odkrywam uroki waszego - ciekawego bardzo - pisania. Wszystkiego lepszego w 2008 roku! Do zobaczenia wkrótce w B-ku.
 
 
AniaKuba
Ania Kuba
zwiedziła 5% świata (10 państw)
Zasoby: 77 wpisów77 98 komentarzy98 1229 zdjęć1229 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
27.07.2010 - 04.10.2010
 
 
30.08.2007 - 03.08.2008